Nie opodal sławnego Ostrowa Lednickiego (kilka kilometrów na południe) rozsiadła się niewielka wioska Imielno. Miejscowość ta słynie m. in. tym, że na jej terenie znajdują się: prastare piece hutnicze (dymarki), cmentarzyska, a nawet pogański obiekt kultowy sprzed około dwóch tysięcy lat. Na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku znaleziono tu skarb średniowiecznych monet srebrnych a na jednym z cmentarzysk – brakteat (cienka moneta srebrna bita jednostronnie) z wizerunkiem Św. Wojciecha.

W Imielnie i sąsiednim Imielenku (równie zasobnym w zabytki) usłyszałem oto taką legendę: wśród piaszczystch pagórków z rzadka porosłych kępami drzew, gdzie jak to dziś mówią, ino piaski, laski i karaski – przycupnęła niewielka osada, w której bieda urządziła sobie siedlisko. Licha ziemia dawała lichy plon, więc zamieszkujący osadę biedacy uradzili aby zamiast mozolić się pracą na roli, poświęcić się łowieniu ptaków. Niestety, ziemia należała do księcia, toteż i większość upolowanego ptactwa musiała trafić na pański stół. Ale jak uradzili, tak też uczynili.
W owych pradawnych czasach, takich łowców zwano imielnikami, zatem osadę nazwano Imelno, które później stało się Imielnem.
Czasy dostatku trwały jednak bardzo krótko, bowiem zbyt częste polowania tak wypłoszyły ptactwo, że aby coś złowić trzeba było stosować coraz wymyślniejsze pułapki. W końcu ptaki wyniosły się zupełnie i beda znaowu zaczęła Imelnianom zaglądać w oczy. Kiedy wydawało się, że nie odwróci ich złego losu, do wioski przywędrował biskup Wojciech. Zdrożony i wymizerowany niewiele różnił się od ludzi, u których znalazł gościnę. Ale oni, choć sami głodowali, przybysza przyjęli iście po królewsku.
Nazajutrz wędrowiec musiał iść dalej. Na odchodnym jednak powiedział biedakom, że odtąd już nigdy nie będą głodni, a kiedy uczynią coś dobrego, w nagrodę znajdą, srebrny pieniążek. Tak też się stało.
Od pobytu biskupa Wojciecha u Imelnian upłynęło z górą tysiąc lat. Dawno więc zapomniano o tym wydarzeniu. Nikt też z mieszkańców tej wioski nie wiedział o przyrzeczonej nagrodzie. Kiedy jednak zaczęto znajdować prastare srebrniki, przypomniano sobie kto jest sprawcą tego bogactwa oraz ową legendę, która skrzętnie spisałem.

Fragment książki T. Panowicza

Home
Aktualności
Kontakt
Szukaj